Deadwood. Niewielka osada w Dakocie Południowej. Jedna ekspedycja w pobliskie góry sprawiła, że w miejscu kilku domków wyrosło pokaźnych rozmiarów miasteczko. Łatwo zgadnąć co w górach odkrył pułkownik Custer: drogocenny kruszec, którego sama nazwa od wieków pobudzała ludzi bardziej niż niejeden narkotyk. “Aurum”, “oro” lub bardziej swojsko – “złoto”.
Uliczki Deadwood szybko zaroiły się od oportunistów, krętaczy, stróżów prawa, prostytutek, hazardzistów i… śmierci czyhającej za każdym rogiem.
Kto stoi za Deadwood 1876
Gorączka Złota z Deadwood od lat służyła za wdzięczny materiał na filmy, seriale, gry komputerowe i planszówki. Tym razem za pomysł wzięła się niewielka firma Facade Games z amerykańskiego Ohio.
Na czele firmy stoi małżeństwo Hancock, które na koncie ma już kilka podobnych gier w serii zatytułowanej Dark Cities. W dwóch poprzednich produkcjach odwiedziliśmy mroczne miasteczko Salem oraz wyspę Tortuga. Oba tytuły odniosły sukces na Kickstarterze. Facade Games stawia na prostotę zabawy, większą ilość graczy, a w szczególności na warstwę wizualną.
Zasady gry w mieście bezprawia
Deadwood 1876, choć dzieje się w mieście bezprawia, posiada oczywiście zestaw reguł, w dodatku łatwych do przyswojenia przez graczy. Podstawą zabawy są karty. Każdy z uczestników kontroluje jedną (i jak zapewniają twórcy opartą na prawdziwej osobie) postać.
Cel jest prosty: zgarnąć całe złoto dla siebie. Droga do niego jest jednak zawiła i nie zawsze przewidywalna. Ekwipunek, broń oraz samo złoto schowane są w wystylizowanych na XIX wiek sejfach, o które bój toczą gracze.
Komu zaufać?
Autorzy zachęcają do zabawy w większej grupie. Dzięki temu możliwa jest gra zespołowa i bardziej emocjonujący finał.
Gracze, którzy wspólnie wygrają etap drużynowy (dzięki największej ilości złota) toczą ze sobą pojedynek na śmierć i życie o całkowitą kontrolę nad cennym kruszcem. Nawet najwięksi sojusznicy muszą stawić sobie czoła. Zwycięzca może być tylko jeden.
Najciekawsza wydaje się psychologiczna warstwa gry i konieczność blefowania. Czy któryś gracz nie odkłada zbyt wielu kart broni na później? Czy nie warto się kogoś wcześniej pozbyć? A może lepiej skupić się na gromadzeniu bogactw z myślą o finale? Gra wymaga współpracy, ale kiedy będziesz zbyt dobry dla innych, szybko zaczniesz żałować swojej naiwności.
Oceniając książkę po okładce
Trudno opisywać grę taką, jak Deadwood 1876 nie wspominając o oprawie wizualnej i samym pudełku. Wszystkie elementy mieszczą się w ozdobnym opakowaniu, udającym starą księgę. Autorzy nawet radzą, by trzymać ją na półce obok własnego księgozbioru. W podobny sposób wydane były pozostałe tytuły z serii. Oprócz księgi dostajemy też kilka talii kart, kości strzałów z broni, odznaki dla graczy, piękne wyfrezowane podkładki z drewna i skórzaną sakwę na żetony.
Kampania Deadwood 1876 to świetny przykład tego, jak duże znaczenie dla sukcesu gry w crowdfundingu ma sama forma. Zasady są interesujące, ale nie wyróżniają się niczym szczególnym. To, jak opakowano i zilustrowano grę sprawia jednak, że aż chce się postawić ją na półce i pokazać znajomym.
Za 3 dni w samo południe
Do końca kampanii zostały już niecałe 72 godziny. Planowaną sumę udało się zebrać dość wcześnie, podobnie jak wszystkie stretch goale. Co ciekawe, nie były specjalnie oryginalne i dotyczyły głównie kilku nowych kart i zasad. Jak widać, twórcy od początku planowali bardzo kompletny produkt, oparty w dużej części na atrakcyjnym wyglądzie. Nie da się ukryć, że jest to jeden ze skuteczniejszych sposobów na sprzedanie czegoś na Kickstarterze.
Link do kampanii: Deadwood 1876
Wyzwanie dla Ciebie:
Masz projekt ciekawej gry planszowej, komputerowej lub karcianki? Skontaktuj się z nami. Pomożemy Ci wypromować Twoją ideę na Kickstarterze.